Jak powszechnie wiadomo, gra Imperium Atakuje stworzona została w oparciu o mechanikę drugiej edycji planszówki Descent: Wędrówki w mroku. Oprócz tego, że zmieniono uniwersum z dość sztampowego fantasy, jakim jest Terrinoth, na doskonale wszystkim znane Gwiezdne Wojny, usprawniono część elementów mechaniki, parę rzeczy uproszczono, a całość wzbogacona została o wariant skirmishowy. Dzięki temu ostatniemu można (nieco na wyrost) stwierdzić, że kupując IA otrzymujemy w zestawie dwie gry.
Podobieństwo do Descenta da się także zauważyć w sposobie wydawania rozszerzeń. W obu przypadkach wydawca publikuje naprzemiennie małe i znacznie większe dodatki. W przypadku IA wariant skirmishowy wymusił ponadto, by bardziej zadbać o linię niewielkich zestawów z rozmaitymi figurkami (wydawanych falami, obok pełnowymiarowych rozszerzeń). Dołączone do figurek karty i scenariusze rozbudowują grę zarówno w wariancie konfrontacyjnym jak i w kampanii (w nieco mniej odczuwalnym stopniu). Bliźniacze Cienie, przedmiot niniejszej recenzji, to pierwszy dodatek do Imperium Atakuje (pomijając zestawy figurkowe rzecz jasna), zaś jego następcą będzie znacznie większy Powrót na Hoth (wersja angielska dostępna w sprzedaży już od jakiegoś czasu, polskiego wydania możemy się spodziewać w III kwartale tego roku).
Pudełko z dodatkiem ma niewielkie gabaryty, adekwatne do dość skromnej zawartości. Mamy tutaj dziesięć plastikowych figurek (dwóch bohaterów oraz dwa nowe rodzaje przeciwników po cztery sztuki), odpowiadające im arkusze oraz karty rozstawienia, do tego kilkadziesiąt innych kart rozszerzających poszczególne talie z podstawowego zestawu (wszystkiego po trochu: nowa klasa Imperium, nowe klasy dla wspomnianych bohaterów, dodatkowe karty agend, przedmiotów, misji pobocznych, nagród itd – w każdym przypadku po kilka sztuk). Do tego garść żetonów i nowa porcja nieszczęsnych naklejek z numerkami w różnych kolorach (na potrzeby rozróżniania grup jednostek, jeśli chcemy w tym temacie pójść po najniższej linii oporu). Całość uzupełnia dwanaście dodatkowych (jak zwykle dwustronnych) kafelków planszy, arkusz z nową planszą konfrontacji oraz broszura z instrukcją i opisem scenariuszy.
Po oględzinach zawartości pudełka natychmiast nasuwają się dwa stwierdzenia. Po pierwsze: tradycyjnie wszystko wykonane jest bardzo ładnie i solidnie, trudno na tym polu doszukiwać się jakichś większych mankamentów (nawet jeśli figurki nie wgniatają w fotel, to trzymają przyzwoity poziom całej serii). Po drugie: zawartość pudełka jest skromna, biorąc pod uwagę cenę zestawu, po prostu mało tego wszystkiego. Pozostaje zatem poddać ocenie, jak ta garstka elementów wpłynie na nasze rozgrywki tak w trybie kampanii, jak i konfrontacji.
Bliźniacze Cienie praktycznie nie rozszerzają pierwotnych reguł, wspomniane komponenty zwiększają repertuar dostępnych modeli, a także urozmaicają zawartość poszczególnych talii. Pomijając specjalne zdolności związane z poszczególnymi modelami w zasadzie jedyną nowinką w regułach jest nowy rodzaj stanu. Nowe figurki natomiast wniosą do zabawy całkiem sporo: rozszerzenie repertuaru bohaterów o dwóch kolejnych (bardzo zróżnicowanych) na pewno pozytywnie wpłynie na odmienność rozgrywek w grupach regularnie grających kampanie. Warto dodać, że obie jednostki stanowią także fajny element w wariancie konfrontacyjnym. Każda z nich sprawdzi się w zupełnie innej roli, ale obie mogą być w mojej ocenie ważnym elementem rozpiski. Również jednostki przeciwników (ciężkozbrojni szturmowcy i jeźdźcy Tusken) w odczuwalny sposób zwiększą repertuar dostępnych opcji, w tym przypadku szczególnie Ludzie Pustyni wydali mi się warci wypróbowania w różnych typach misji konfrontacyjnych.
Oprócz nowej planszy konfrontacji i przypisanych do niej dwóch misji, dodatek oferuje nam zestaw sześciu misji kampanijnych. Można je rozegrać jako samodzielną minikampanię (nieporównywalnie krótszą od tej z podstawowej gry), można także wybranymi misjami rozszerzyć kampanię pełnowymiarową. Zdecydowanie polecam ten pierwszy wariant. Dużą kampanię z podstawowej gry możemy urozmaicać wieloma podocznymi scenariuszami (zawartymi chociażby w dodatkowych zestawach z figurkami), natomiast minikampania Bliźniacze Cienie bardzo fajnie sprawuje się jako niezależna, zamknięta opowieść. To, że jest krótka, uważam za atut (dostajemy alternatywę w sytuacji, gdy chcemy całą kampanię rozegrać w jednym składzie np podczas jednej nocki planszowego maratonu). Fajniej więc będzie moim zdaniem rozegrać najpierw dużą kampanię, a potem krótką (lub odwrotnie), niźli mieszać ich elementy ze sobą.
Recenzując Imperium Atakuje, wskazywałem na to, że wypełnione po brzegi filmową akcją misje stanowią ogromny atut tej gry. Tymczasem Bliźniacze Cienie wypadają na tym polu jeszcze lepiej, od pierwszej rundy rywalizacji wrzuceni jesteśmy w wir emocjonujących wydarzeń. W sumie to nie kryję faktu, że po długiej przygodzie z obydwoma edycjami Descenta, do zakupu Imperium Atakuje skłonił mnie głównie (i nie rozczarował) wariant konfrontacyjny. Nie zmienia to jednak faktu, że kampania Bliźniacze Cienie bardzo mi przypadła do gustu zarówno swoją, pełną akcji fabułą jak i zwartą, krótką formą. Świetna robota! Oczywiście nie mogło zabraknąć kolejnych bohaterów, których doskonale znamy z filmowej sagi. W podstawowej kampanii pojawiały się postaci m.in. Luke Skywalkera, Dartha Vadera, Hana Solo i Chewbaki. Tym razem do ich grona dołączają doskonale wszystkim znane droidy C3PO i R2D2, jak również niesławny łowca nagród Bobba Fett. Oczywiście, wydawca w temacie tego typu modeli sojuszników i przeciwników pozostaje konsekwentny: w zestawie Bliźniacze Cienie otrzymujemy w ich miejsce jedynie tekturowe żetony, zaś odpowiednie modele (z kilkoma dodatkowymi elementami) możemy nabyć osobno. Trudno to uznawać jako mankament tego konkretnie produktu, ot, wydawca przyjął takie, a nie inne reguły w polityce wydawniczej całej serii. Możemy to zaakceptować lub nie, ogólnie rzecz ujmując seria Imperium Atakuje doi fanów z pieniędzy bardziej niż Descent, warto mieć to na uwadze rozważając zakup.
Bliźniacze Cienie to dodatek w zasadzie pozbawiony istotnych wad. Nie wnosi zbyt wiele nowego do samych reguł gry, bo nie po to został stworzony. Wprowadza natomiast ciekawe jednostki, oferuje świetną minikampanię i w ogólnym rozrachunku jest solidnym (mimo iż dość skromnym) urozmaiceniem obydwu wariantów gry. Razi niestety wygórowana cena jak na tak niewielki zestaw, ale poza tym fanów IA dodatek ten na pewno nie rozczaruje.
FAJNIE, ŻE:
- jakość wydania nie budzi zastrzeżeń
- wprowadzono alternatywną, znacznie krótszą kampanię
- bardzo fajne są nowe scenariusze kampanijne
- reguły nowych modeli są ciekawe i użyteczne zarówno w kampanii jak i konfrontacji
NIEFAJNIE, ŻE:
- konsekwentnie sojuszników i przeciwników reprezentują żetony (figurki można dokupić osobno)
- cena zestawu jest wysoka, biorąc pod uwagę niewielką liczbę komponentów
KUP, JEŚLI:
- podoba Ci się Imperium Atakuje i chciałbyś rozszerzyć repertuar dostępnych modeli i opcji
- zbieracz modele z linii IA (czy to na potrzeby konfrontacji, czy do rozgrywek kampanijnych) – w obu przypadkach Bliźniacze Cienie to zakup obowiązkowy; dodatek jest użyteczny i dopracowany.
NIE KUPUJ, JEŚLI:
- oczekujesz od dodatku znaczącej rozbudowy pierwotnych reguł
- grasz w Imperium Atakuje okazjonalnie – ten dodatek nie zrewolucjonizuje rozgrywek, a kosztuje sporo
Wydawca: Fantasy Flight Games / Galakta
Rok wydania: 2015 / 2016
2-5 graczy 12+
Cena w chwili premiery: ok. 140-170 PLN
Zależność językowa: Gra Imperium Atakuje wraz z dodatkami została wydana po polsku. Z racji dużej ilości tekstu na kartach, w przypadku korzystania z angielskiego wydania, wszyscy uczestnicy rozgrywki powinni znać ten język.
Zobacz w sklepie:
Zobacz także:
- Imperium Atakuje – recenzja
- Warhammer Quest: The Adventure Card Game – recenzja
- Horus Heresy: Betrayal at Catlh – recenzja
Ilustracja do tekstu pochodzi z okładki Imperial Assault: Twin Shadows – (C) Fantasy Flight Games