Miłośnicy gier planszowych (szczególnie ci śledzący nowości i plany poszczególnych wydawców tudzież scenę turniejową), mają zwykle w kalendarzu kilka szczególnych dat, związanych z ważnymi wydarzeniami dla rynku i (lub) środowiskiem fanów. Jeżeli chodzi o wysyp planszówkowych premier, dla wielu graczy (jak również wydawców i dystrybutorów) najważniejszym wydarzeniem w roku są coroczne targi Spiel, które odbywają się w październiku w niemieckim Essen. Imprezie tej zawsze towarzyszy masa premier oraz zapowiedzi tytułów, które ukażą się przed końcem roku.
Jeżeli chodzi m.in. o wydawnictwo Fantasy Flight Games (stanowiące ważny segment moich planszówkowych zainteresowań), najważniejszą imprezą w ciągu roku jest Gen Con, odbywający się w sierpniu w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Indianapolis. To właśnie tutaj każdego lata FFG ogłasza swoje najważniejsze plany wydawnicze. Często z mojego punktu widzenia zapowiedzi z Gen Conu okazują się bardziej interesujące i godne uwagi niźli najgłośniejsze premiery z Essen. Czy tak będzie w tym roku? Tego nie wiem, bowiem targi Spiel dopiero przed nami. Niedawno natomiast zakończył się Gen Con i dzisiaj napiszę słowo mojego komentarza na temat wybranych planów i premier wydawnictwa Fantasy Flight Games. Jak to zwykle bywa, część zapowiedzi okazała się łatwa do przewidzenia, ale nie zabrakło także kilku niespodzianek. Niektóre z tych tytułów na pewno, niejednokrotnie będą przedmiotem uwagi na łamach CommandPoint.pl, podczas gdy inne z całą pewnością nie.
Zacznijmy od tego, co było najłatwiejsze do przewidzenia, czyli plany dot. intensywnego eksploatowania licencji na gry w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Nikogo nie zaskoczy fakt, że w kolejnych kwartałach możemy liczyć na nowe fale dodatków do X-Winga i Armady, a w sprzedaży jest już także kolejny pudełkowy zestaw wprowadzający do erpega (na szczęście w odróżnieniu od trzech wcześniejszych, The Force Awakens nie stanowi zapowiedzi kolejnego Core Rulebooka, a jedynie wprowadzenie do gry, po którym możemy sięgnąć po wybrane z wydanych wcześniej podręczników). Będą oczywiście także kolejne, małe i duże dodatki do Imperium Atakuje. Jeszcze w tym roku ukaże się dodatek Jabba’s Realm (jak łatwo wywnioskować po tytule, przeniesie nas na pustynną Tatooine), a wraz z nim kolejna fala mniejszych rozszerzeń z figurkami. Nowa kampania, nowe modele i szeroki repertuar dodatkowych opcji dla fanów wariantu konfrontacyjnego w tej niezwykłej grze. Niespodzianek większych tutaj oczywiście nie ma, jako że w przypadku Imperium Atakuje kolekcjonuję rozszerzenia w polskiej wersji językowej, trochę jeszcze wody upłynie nim przyjdzie mi cieszyć się Jabba’s Realm w wydaniu Galakty, bowiem w kolejce czeka kilka wcześniejszych dodatków (za kilka dni premiera Powrotu na Hoth).
Obok kontynuacji już zadomowionych na rynku tytułów, nie mogło zabraknąć całkiem nowych. Fani Gwiezdnych Wojen skuszą się być może na Star Wars: Destiny, szybką, kolekcjonerską grę kościano – karcianą, w której będziemy mieli okazję toczyć pojedynki rozmaitymi postaciami ze starszych i nowszych części filmu. Mimo iż sama idea gier kościanych (także tych kolekcjonerskich) zawsze była dla mnie interesująca, to zapowiedź Star Wars: Destiny nie ruszyła mnie kompletnie. Ewentualnych zainteresowanych z pewnością ucieszy fakt, że Galakta już zapowiedziała polskie wydanie tej gry. Na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze, kiedy pierwsze startery i dodatki do Star Wars: Przeznaczenie trafią na sklepowe półki.
Tyle na temat gier w uniwersum Gwiezdnych Wojen, zobaczmy co FFG proponuje w temacie gier osadzonych w innych klimatach. Należało się na Gen Conie spodziewać zapowiedzi kolejnej gry karcianej w formacie LCG i faktycznie taka gra zostanie wydana. Tutaj jednak powiem szczerze, że liczyłem na coś zupełnie innego. Ładnych parę miesięcy temu na stronach FFG ogłoszono światu, że firma przejęła kolejną mocną licencję i będzie wydawać gry w barwnym Rokuganie, świecie Legendy Pięciu Kręgów (znanym przede wszystkich fanom gier fabularnych i kolekcjonerskich karcianek). Tymczasem w temacie Rokuganu jak na razie cisza, a nową grą LCG będzie… Horror w Arkham: Gra Karciana (od razu podaję tytuł przetłumaczony, bowiem również ta gra znalazła się już w zapowiedziach Galakty). Jest to o tyle zaskakujące, że mamy tu do czynienia z już drugą karcianką w formacie LCG w klimatach rodem z prozy H.P. Lovecrafta. Osobiście jak do tej pory dawałem szansę trzem grom LCG i doszedłem do wniosku, że ta zabawa jest zwyczajnie nie dla mnie, więc w tym przypadku na pewno spasuję.
Widać że gry w cthulhowych klimatach niezmiennie dobrze się sprzedają, bowiem obok wspomnianej przed chwilą LCG, postanowiono wydać drugą edycję Posiadłości Szaleństwa (wersja oryginalna już w sprzedaży, polskie wydanie nakładem Galakty jeszcze w tym roku). Nowa Posiadłość Szaleństwa to jedyny omawiany w tym tekście tytuł, z którym mam problem, tzn nie wiem jeszcze czy trafi on do mojej kolekcji czy nie. Element rozpoznawszy nowej edycji to przede wszystkim to, że mamy tutaj kooperację, w której grą steruje aplikacja na smartfonie albo tablecie. Oczywiście nie jest to rzecz nowa, ale zauważalny, coraz popularniejszy trend, który przynajmniej na razie środowisko graczy dzieli. Osobiście nie wykluczam, że mój pogląd w tym temacie się kiedyś zmieni, ale w chwili obecnej pozostaję tradycjonalistą i na planszówki app-driven reaguję dość alergicznie. Poza tym, uczciwie dodam, że pierwsza edycja Posiadłości Szaleństwa dla mnie osobiście była ogromnym rozczarowaniem i uważam tę grę za kompletnie przereklamowaną. Stąd, pierwsza myśl była taka, że drugą edycję sobie odpuszczę. Sam pomysł jednak jest ciekawy, gra ocieka klimatem, a bardzo entuzjastyczne pierwsze opinie graczy o nowej edycji sprawiają, że jest pokusa, by wziąć ten tytuł na warsztat. Przed zakupem wersji angielskiej udało mi się powstrzymać na rzecz innych tytułów. Czy złamię się w grudniu, gdy wyjdzie polska wersja? Czas pokaże. Są za to w gronie zapowiedzi FFG dwa tytuły, co do których wątpliwości nie mam i z całą pewnością mogę zadeklarować, że na łamach CommandPoint.pl ukażą się ich recenzje. Zapowiedź każdego z nich była dla mnie niemałą niespodzianką. O tych grach kilka słów poniżej.
Doom: The Board Game to oczywiście planszowa adaptacja znanej serii komputerowych shooterów FPP. Pierwsza edycja Dooma wydana została w 2004 roku. Rok później wydana została pierwsza edycja Descenta, która działała w oparciu o te same mechaniczne tryby, wymyślone przez Kevina Wilsona. Pierwszy Doom, mimo iż był w sumie całkiem niezłą grą i doczekał się jednego rozszerzenia, nadspodziewanie szybko stał się hitem przebrzmiałym. Przyczynił się do tego wydawca gry oraz sukces wspomnianego, wyprodukowanego z dużo większym rozmachem Descenta. Tym sposobem Doom poszedł w odstawkę, a Descent przez kolejne lata wzbogacany był o kolejne dodatki. W 2012 roku ukazała się obecnie rozwijana, druga edycja Descenta, która tak naprawdę jest całkowicie innym, zrobionym od nowa (przez innych projektantów) dungeon crawlerem. Potem, w 2014 roku, w oparciu o mechanikę 2. edycji Descenta stworzono Imperium Atakuje. I tak do dzisiaj, równolegle funkcjonują sobie Descent i Imperium Atakuje, oba tytuły regularnie mają wydawane kolejne rozszerzenia i stanowią ważne filary linii wydawniczej FFG. Czemu o tym piszę? Bowiem pierwszą myślą, a w zasadzie obawą w chwili usłyszenia o powrocie Dooma było, czy przypadkiem wydawcy nie przyszło do głowy stworzenie trzeciej planszówki działającej na niemalże tej samej mechanice? Na szczęście tak źle nie jest, Doom wygląda na całkiem inną grę, chociaż osoba odpowiedzialna za projekt, czyli Jonathan Ying, to człowiek, którego dotychczasowy dorobek projektancki związany jest praktycznie tylko z linią produktów Imperium Atakuje. Powrót planszowego Dooma w moim odczuciu jest dość niespodziewany, a jednocześnie bardzo ciekawie zapowiadający się. Na pewno będzie jeszcze okazja na ten temat napisać.
Na koniec największa niespodzianka w gronie genconowych niusów od FFG, czyli RuneWars: The Miniatures Game, czyli nic innego jak odważna próba zrobienia czystej krwi bitewniaka w klimatach fantasy. Mimo, iż naprawdę sporo czasu poświęciłem obu edycjom Descenta, przyznam, że nigdy nie byłem szczególnym fanem uniwersum Terrinoth, w którym toczy się akcja wielu planszówek FFG oraz wspomnianej tu gry bitewnej. Również do Terrinoth przeniesiono drugą edycję BattleLore, wydaną w 2013 roku. Myślę że dla fanów tej ostatniej, zapowiedź bitewnej RuneWars nie jest szczególnie radosna, bowiem spodziewam się że będzie to koniec bitew na polach Terrinoth w formie wariacji wokół mechaniki Commands & Colors. Sama RuneWars, co widać już na pierwszy rzut oka, od strony mechaniki czerpie garściami z X-Winga (skoro odniósł ogromny sukces, to aż się prosi), oferując jednak zupełnie inny charakter rozgrywki, z uwzględnieniem ruchów regimentów jednostek, ukształtowania terenu i użytych makiet, czyli tego co w podobnych bitewniakach stanowi absolutny standard. Jestem raczej spokojny o to, że mechanika RuneWars będzie przyzwoicie działać, po oględzinach filmów i zdjęć mam jednak pewne obawy co do jakości modeli. Spodziewam się tu bowiem figurek utrzymanych na poziomie gier planszowych FFG, a jest to poziom jak na planszówki wysoki, ale w bitewniakowych realiach zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mimo wspomnianej, nieprzesadnej sympatii do Terrinoth, pierwsze informacje na temat RuneWars absolutnie mnie urzekły, od x-wingowego deklarowania akcji po fenomenalne, modularne movement-traye. Oczywiście, rodzi się tu pytanie, na ile sukces X-Winga nakręciła świetna mechanika, a na ile popularne uniwersum, z którym nigdy Terrinoth nie będzie w stanie konkurować? Produkty z logo Star Wars z pewnością przez najbliższe lata będą ważnym elementem oferty FFG, bowiem każdego roku, kolejne filmy będą popularność tego uniwersum podkręcać. W tym kontekście bitewna RuneWars wcale nie musi być skazana na sukces. Nie ulega wątpliwości jednak, że po przetarciu szlaków X-Wingiem i Armadą, FFG ma wyraźną ochotę w świecie bitewniaków zamieszać jeszcze bardziej.
Co na to Games Workshop? Ano właśnie: w tych wszystkich genconowych zapowiedziach nie sposób nie zauważyć, że nie ma ani jednej gry i ani jednego rozszerzenia gry w świecie Warhammera tudzież Warhammera 40k. Wydaje się to potwierdzać plotki, jakoby licencja od GW dobiegała końca. W chwili, gdy FFG zaczynała wydawać produkty w oparciu o licencję GW, sytuacja wyglądała nieco inaczej niż dzisiaj. Games Workshop skupiona była na pełnowymiarowych bitewniakach, FFG na grach planszowych, karcianych i fabularnych. Jedni drugim nie wchodzili w drogę. Dzisiaj Games Workshop konsekwentnie wraca na rynek gier planszowych, zaś FFG coraz śmielej sobie poczyna w świecie bitewniaków. Koniec licencji wydaje się tu dość naturalny i sensowny, chociaż zaznaczę, że nie bazuję tu na żadnych oficjalnych doniesieniach, a jedynie na zwykłych obserwacjach podkręcanych przez forumowe plotki. Nie chce mi się wierzyć, by brak jakichkolwiek zapowiedzi warhammerowych na ostatni kwartał tego roku był całkowitym przypadkiem. Oczywiście koniec warhammerów pod szyldem FFG niósłby ze sobą spore konsekwencje dla produktów już wydanych. Pomijając losy kilku gier fabularnych, umarłyby jakiekolwiek nadzieje na rozszerzenia dla takich tytułów jak Diskwars, karciany Warhammer Quest czy Zakazane Gwiazdy. Skończyłaby się pewnie także przygoda FFG z serią Talisman i Relic. Zastanawia mnie to nie mniej, niż wspomniany brak aktywności na polu Legendy Pięciu Kręgów, mimo nabytej licencji. Na GenConie jednak zapowiedzi FFG się nie kończą, pozostaje więc obserwować i śledzić kolejne wieści zza oceanu.
Zobacz także:
- Warhammer Quest: The Adventure Card Game – recenzja
- Zakazane Gwiazdy – recenzja
- Imperium Atakuje: Bliźniacze Cienie – recenzja
Ilustracje do tekstu pochodzą ze strony wydawcy (C) Fantasy Flight Games
Hej wielkie dzięki za wpis dla nas !