Zgodnie z przeciekami, które w ciągu ostatnich dni rozpowszechniałem na facebookowym fanpejdżu, dzisiejszy 116. numer White Dwarfa zawiera dwie fajne rzeczy. Po pierwsze – temat numeru, czyli zapowiedź gry Imperial Knights: Renegade. Premiera jak zwykle w takich przypadkach, będzie miała miejsce w następną sobotę. I właśnie tej zapowiedzi przede wszystkim poświęcę niniejszą notkę.
Druga miła niespodzianka to nowa misja do gry Horus Heresy: Betrayal at Calth. Spełnia się to, na co liczyłem od dłuższego czasu: White Dwarf, jak za starych dobrych czasów powrócił do wspierania swoich gier planszowych, a przynajmniej części z nich. Warto bowiem zauważyć, że to już trzeci artykuł na łamach WD rozszerzający Betrayal at Calth. Ponieważ piszę ten tekst w dniu, w którym 116. numer WD trafił do sprzedaży, tej nowej misji oczywiście nie miałem jeszcze okazji ograć. Prezentuje się jednak całkiem ciekawie: w odróżnieniu od wcześniejszych misji dodatkowych, tutaj nie potrzebujemy żadnych dodatkowych elementów, oprócz kilku zwykłych kostek sześciościennych, które symbolizują na planszy skrzynie z amunicją. W misji tej Ultramarines mają na celu wyniesienie odpowiedniej ilości amunicji we wspomnianych skrzyniach, czemu towarzyszy kilka dodatkowych reguł specjalnych. Reguły scenariusza są proste, a przy tym sama misja dość znacząco różni się od wszystkich pozostałych, co oczywiście jest fajne. Przy okazji rozgrywania tego scenariusza być może uda mi się popełnić mały raport z bitwy na łamach CommandPoint.pl. Tak, czy inaczej, fani Horus Heresy: Betrayal at Calth raczej (moim skromnym zdaniem) nie powinni się wahać przed stosunkowo niewielkim wydatkiem i nabyciem tego numeru WD, celem urozmaicenia gry.
Co można powiedzieć o Imperial Knights: Renegade ? Gra opowiada o pojedynku dwóch super potężnych maszyn, doskonale znanych z pól bitew Warhammera 40k, czyli tytułowych Rycerzy. Nie jest to gra planszowa, raczej prosty skirmish. W zestawie znajdziemy dwa duże modele: Imperial Knight oraz Imperial Knight Warden oraz kawałek makiety Sanctum Imperialis. Do tego instrukcja, kostki, kalkomanie i karty charakterystyk występujących w grze modeli. Jeżeli chodzi o plastikowe ramki z elementami do posklejania to w sumie nie ma tu nic nowego: Imperial Knights są już od pewnego czasu w sprzedaży, podobnie jak wspomniane elementy makiet. Jeżeli chodzi o cenę zestawu, to jest skandalicznie wysoka bądź okazyjnie niska – zależy kogo spytać. Mówimy tu o sugerowanej kwocie 600PLN (czyli w niejednym polskim sklepie zestaw będzie pewnie do kupienia za około pięć stówek). Z punktu widzenia planszówkowicza cena oczywiście zaporowa, biorąc pod uwagę fakt iż mamy tu do czynienia z prostą i szybką grą. Płaci się tu oczywiście za duże, powalające jakością wykonania modele. W oczach człowieka grającego w bitewnego Warhammera 40k, cena tego zestawu jest świetna (do tej pory za pojedynczego Rycerza trzeba było zapłacić ponad 400PLN, a tu jest dwóch i do tego wspomniana makieta).
Mechanika gry tak naprawdę nie jest niczym nowym, bowiem bazuje na mini-grze Godbreaker Clash, która została opublikowana w ubiegłym roku, na łamach 89. numeru White Dwarfa. Gra ta opowiadała mniej więcej o tym samym, z tą różnicą że w pojedynku walczył Imperial Knight z KV128 – podobną gabarytowo maszyną z armii Tau Empire. Każda z walczących maszyn ma tu swoją dużą kartę, na której poszczególne jej elementy podzielone są na segmenty, z których każdy ma swoją pulę punktów wytrzymałości. Gdy np zadeklarujemy strzał w lewe ramię przeciwnika, w przypadku chybienia możliwe że trafimy w inną część tego modelu. Działa to tak że po zadeklarowaniu celu wykonuje się rzut dwoma kostkami w różnych kolorach. Jedna z kości odpowiada za rozrzut w pionie, druga w poziomie. Na tej podstawie określamy czy nasz atak był precyzyjny, a jeśli nie, to czy trafiliśmy w inną część wroga, czy też całkowicie spudłowaliśmy. Poszczególne elementy opancerzenia z czasem ulegają zniszczeniu co w końcu prowadzi do trafienia krytycznego w dany element (zależnie od elementu prowadzi to do rozmaitych konsekwencji: model ma większe problemy z poruszaniem się, przeprowadzaniem ataków bezpośrednich lub dystansowych etc). Na ponad dwadzieścia stref trzeba zadać krytyczne trafienie w sześciu z nich, żeby wyeliminować przeciwnika i cieszyć się zwycięstwem.
Duża karta z charakterystyką modelu, zakreślaniem uszkodzeń w poszczególnych sekcjach i tabelami skutków trafień krytycznych błyskawicznie przywodzi na myśl grę Battletech, chociaż tutaj wszystko to mamy w mocno ograniczonym zakresie. Taktyka sprowadza się do wyboru odpowiednich akcji (obaj gracze robią swoje deklaracje jednocześnie), jak również rozważnego reagowania i obierania odpowiednich lokacji do trafień bronią, która aktualnie ma zasięg. Symultaniczny, niejawny wybór akcji wprowadza do gry element blefu. Zadeklarowane akcje mają różną szybkość, czasem więc stoimy przed nieoczywistym wyborem (nie znając wyboru przeciwnika), czy np lepiej wykonać szybką salwę (chaotyczną, z dużym prawdopodobieństwem chybienia), czy też strzał precyzyjny, ale wykonany ze sporym opóźnieniem (a co za tym idzie, możemy nie zdążyć…). Mechanika ta jest prosta do opanowania, a jednocześnie całkiem ciekawa i na pewno godna wypróbowania. Warto też dodać, że w Imperial Knights: Renegade powinniśmy znaleźć elementy, których w Godbreaker Clash nie było. Świadczy o tym chociażby fakt, że rozgrywki dodatkowo mają tu zróżnicować trzy odmienne misje.
Czy zatem warto dla tejże mechaniki nabyć zestaw Imperial Knights: Renegade ? Dla samej gry na pewno nie. Niezależnie od fajnych, zastosowanych tu pomysłów nie da się ukryć, że te (publikowane przecież wcześniej) reguły stanowią jedynie dodatek do windujących cenę dużych, fenomenalnych modeli. Będzie to więc fajny zestaw dla fanów czterdziestki, którzy chcą rozszerzyć kolekcję o dwóch Rycerzy w niezłej cenie, dostając przy tym w gratisie kawałek makiety i dodatkową, lekką, szybką grę. Ci, którzy w bitewniaka nie grają także mogą rozważyć zakup, o ile oprócz samej gry ważny jest dla nich sam aspekt modelarski i kolekcjonerski i po prostu obok zaproponowanych tu reguł, kusząca jest dla nich perspektywa rozszerzenia kolekcji o wspomniane, świetne modele. Na pewno dla wydawcy jest to po części sposób na opróżnienie magazynów, poprzez nieco inne, zbiorcze zapakowanie trzech produktów i z dołączonymi regułami sprzedanie ich w niższej cenie. Z pewnością nie zabraknie osób, które nabędą ten zestaw (albo i kilka) bez zawahania, ale na pewno nie będą to osoby zainteresowane wyłącznie regułami zaadoptowanymi z Godbreaker Clash.
Zobacz także:
- Horus Heresy: Betrayal at Calth – recenzja
- Battletech: Introductory Box Set – recenzja
- Assassinorum: Execution Force – nowe wyzwania
Ilustracja do tekstu pochodzi z okładki Warhammer 40k Codex: Imperial Knights – (C) Games Workshop
Zdjęcie pochodzi ze strony wydawcy – (C) Games Workshop
Wietrzenie magazynów, nic poza tym. Idę o zakład, że kupią tylko zatrwadziali 40-tcy i kilku modelarzy.
Dokładnie tak. Co nie zmienia faktu, że jak się komuś marzy rozszerzenie kolekcji o IK, to cena tutaj jest całkiem niezła.
By poznać i wypróbować te reguły, zakup w.w. zestawu nie jest konieczny.