Assassinorum: Execution Force – recenzja

IMG_2681Najważniejsza część dorobku Games Workshop na polu gier planszowych, ukazała się w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i pierwszej dziewięćdziesiątych. Później na długi czas całkowicie zanikła aktywność na tym polu (na rzecz flagowych produktów wydawcy, czyli pełnowymiarowych systemów bitewnych). Ostatnimi laty sytuacja zaczęła się zmieniać. Najpierw, w 2009 roku powrócił legendarny Space Hulk (3. edycja gry), dwa lata później na sklepowe półki trafiła Dreadfleet (więcej ma cech bitewniaka niż planszówki, ale wydana podobnie jak SH w formie jednego, kompletnego produktu, a nie linii modeli do kolekcjonowania). W 2014 roku, ku uciesze fanów pojawiła się kolejna, 4.edycja gry Space Hulk (wbrew temu, co widać na pierwszy rzut oka nie będąca wierną kopią wydania poprzedniego, ale o tym pisałem przy innej okazji). Zaledwie rok później, wiosną 2015 roku w ofercie wydawcy pojawiła się kolejna gra planszowa z figurkami z Warhammera 40k. Mowa tu o Assassinorum: Execution Force.

60010699003_ASSASSINORUMEXECUTIONFORCE01Grę ze Space Hulkiem łączy więcej niż uniwersum Warhammera 40k. Także w Execution Force rozgrywka toczy się w plątaninie korytarzy pokrytych siatką kwadratowych pól. Podobna jest także półka cenowa i formalnie mająca ją usprawiedliwić wysoka jakość komponentów. Na tym chyba podobieństwa się kończą, bowiem Assassinorum to nie pojedynek dwóch graczy, lecz rozgrywka kooperacyjna w składzie 1-4 osób. Gra opowiada o misji imperialnych Assassinów, mającej na celu powstrzymanie Severina Draska – Lorda Chaosu przed demonicznym rytuałem. W tym dramatycznym wyścigu z czasem Assassini muszą stawić czoła kultystom i służącym Draskowi Kosmicznymi Marines Chaosu. Celem jest przedarcie się do Świątyni Cieni i pokonanie Lorda, zanim jego mroczny rytuał dobiegnie końca.

IMG_2662Uczestnicy rozgrywki wcielają się oczywiście w tytułowych Assassinów, przerażająco skutecznych zabójców, obdarzonych specjalistycznym sprzętem i niezwykłymi umiejętnościami. Jak to zwykle w grach kooperacyjnych bywa – na drodze do sukcesu, oprócz szczęścia potrzebna jest rozważna i efektywna współpraca. Tyle w teorii, zobaczmy zatem jak gra prezentuje się w praktyce.

IMG_2663Execution Force kosztuje niemało, mamy więc prawo oczekiwać efektownie wykonanego produktu i tak jest w istocie. Solidne pudło ma podobne gabaryty jak te z gier Space Hulk czy Dreadfleet, jest jednak dwukrotnie płytsze. Wieko zdobi efektowna ilustracja, przedstawiająca głównych bohaterów, w których wcielą się uczestnicy rozgrywki.

IMG_2664W pudełku znajdziemy liczącą 32 strony instrukcję, cztery duże moduły planszy i dwanaście małych, plastikowe ramki z elementami, z których skleimy 24 figurki, talię 42 kart, garść tekturowych żetonów i kostki. Wszystkie elementy są bardzo wysokiej jakości. Co do figurek, tym razem nie zrobiono niestety modeli specjalnie na potrzeby tego projektu, lecz użyto znane już wzory z bitewnego Warhammera 40k: o ile figurki kultystów (znane już np z zestawu Dark Vengeance) nie są jeszcze takie stare, o tyle Kosmiczni Marines Chaosu na czele z Lordem w pancerzu Terminatora to już modele mające swoje lata. Z tego względu Execution Force nie ma do zaoferowania nic ciekawego grającym w bitewniaka (którzy ze względu na modele są np gotowi nabyć Space Hulka czy Horus Heresy: Betrayal at Calth). Jedynymi nowymi modelami w tym zestawie są Assassini – cztery bardzo efektowne modele, których nie można było w chwili premiery gry kupić oddzielnie (ale teraz już można).

IMG_2665Planszę do gry składa się z czterech dużych modułów (trzy z nich złączone razem tworzą Astropathic Sanctum – główną arenę zmagań Assassinów z renegatami, czwarty moduł zaś przedstawia Świątynię Cieni, w której Drask odprawia swój rytuał – to tutaj odbędzie się finałowa konfrontacja). Oprócz tego mamy dwanaście małych kafelków pomieszczeń, które będą umieszczane w odpowiednich miejscach planszy podczas rozgrywki. Elementy wykonane są ze świetnej, grubej, lakierowanej tektury, a szata graficzna tych elementów prezentuje się naprawdę znakomicie. Mimo iż nie ma tu tych bajeranckich tłoczeń, które zastosowano w Space Hulku, całość podczas rozgrywki prezentuje się naprawdę okazale.  Nieco gorzej prezentują się karty, są duże (jak zwykle nietypowy format, podobnie jak w Dreadfleet i Horus Heresy: Betrayal at Calth). Tu mamy do czynienia  z komponentami bardziej podatnymi na zużycie, oprócz tego szata graficzna kart jest bardzo skromna (sporo na nich tekstu), na pewno jednak nie można się do niczego przyczepić jeżeli chodzi o czytelność i dobre rozplanowanie informacji zawartych na tychże kartach.

IMG_2666Instrukcja prezentuje się bardzo dobrze. Liczy trzydzieści dwie strony, ale tylko niewiele ponad połowę jej objętości stanowi prezentacja reguł. Reszta to bardzo fajny materiał na temat świata gry, miejsca akcji, struktury organizacyjnej Officio Assassinorum, oraz bohaterów, w których przyjdzie się wcielić graczom wraz z dość drobiazgowym opisem ich niezwykłego ekwipunku. Reguły gry są łatwe do opanowania, a przy tym bardzo rzetelnie opisane i wsparte dużą liczbą przykładów. Nic dodać, nic ująć.

IMG_2667Reasumując, gra wydana jest bardzo solidnie i cieszy oko podczas rozgrywki, niestety jednak nie zmienia to faktu, że zawartość pudełka jest dość skromna jak na cenę zestawu. Nabywając inne gry planszowe tego wydawcy nieporównywalnie bardziej widzimy, za co nam przyszło zapłacić. Oczywiście, chcąc przeliczyć cenę gry na koszt tych figurek, gdybyśmy chcieli je nabyć w osobnych zestawach do Warhammera 40k doszlibyśmy do wniosku, że cena Assassinorum nie jest taka zła. Nie sądzę jednak, by dla osób bardziej zainteresowanych planszówkami niż bitewną „czterdziestką” był to jakikolwiek argument. Nie ma co owijać w bawełnę: tak jak Space Hulk tylko pozornie jest drogą grą, tak Assassinorum jest stanowczo zbyt droga z całą pewnością.

IMG_2668Uczestnicy rozgrywki wcielają się w czterech Assassinów, z których każdy dysponuje zupełnie innymi zdolnościami i odmiennym wyposażeniem, a na drodze do celu ważne jest, by jak najefektywniej wykorzystywać mocne cechy każdego z nich. Reguły nie zawierają niestety elementów skalujących wyzwania dla mniejszej liczby Assassinów, jeżeli więc w rozgrywce bierze udział mniej niż czterech graczy, to będą musieli się kontrolowaniem całej czwórki podzielić (oczywiście nie można takiego rozwiązania uznać za atut gry). Co trzeba zrobić aby wygrać? Pokonanie Severina Draska wymaga wcześniej realizacji kilku innych zadań: przedzierając się przez pełną kultystów plątaninę korytarzy, Assassini muszą odnaleźć dwa pomieszczenia: Teleportarium oraz Control Bank. Teleportarium umożliwia przeniesienie się do Świątyni Cieni, ale najpierw trzeba je aktywować, a zrobić to można tylko odwiedzając Control Bank. Gdy już uda się przedostać do Świątyni, to tam dojdzie do finałowej walki. Przez całą rozgrywkę w realizacji zadania będą usiłowali przeszkodzić kultyści i Kosmiczni Marines Chaosu, oprócz tego rozgrywka Execution Force to także wyścig z czasem, bowiem Assassini muszą pokonać Draska, nim ten zdoła dokończyć swój plugawy rytuał (potrzebuje na to dokładnie 15 tur rozgrywki).

IMG_2669Każdą turę gry rozpoczyna faza Assassinów, po której następuje faza Chaosu. W fazie Assassinów, cała czwórka jest aktywowana w dowolnej kolejności, zaś aktywacja polega na wykonaniu dwóch wybranych akcji. Każdy model występujący w grze (a więc także każdy z Assassinów) posiada odpowiadającą mu kartę, na której wyszczególniony jest repertuar dostępnych mu akcji (takich jak ruch, leczenie, użycie którejś z posiadanych broni). Na kartach widnieją także podstawowe charakterystyki (trudność trafienia modelu, czyli minimalny wynik na kostce jaki trzeba wyrzucić, oraz żywotność czyli liczba trafień niezbędna do tego, by model wyeliminować) oraz specjalne zdolności. W przypadku kart Assassinów zdolności specjalne uzupełniają tzw taktyki, pozwalające kilka razy w ciągu rozgrywki wykorzystać niezwykłe elementy ekwipunku, by zyskać dodatkowe przywileje w kluczowych momentach konfrontacji. Każdy z Assassinów posiada dwie taktyki: Primaris Tactic (do użycia trzy razy w ciągu rozgrywki) oraz Omegon Tactic (którą można użyć tylko raz).

IMG_2672Gdy przychodzi faza Chaosu, uczestnicy rozgrywki ciągną odpowiednią liczbę kart Zdarzeń (i stosują się do zawartych na nich instrukcji), po czym następują aktywacje wszystkich modeli renegatów na planszy. Karty Zdarzeń wprowadzają do gry rozmaite dodatkowe efekty (zazwyczaj niekorzystne dla Assassinów, ale nie zawsze) oraz określają gdzie i jakie nowe modele renegatów mają pojawić się na planszy. Przeciwnikami naszych Assassinów, oprócz samego Lorda Draska są kultyści (w dwóch wersjach wyposażenia, jedni lepiej walczą wręcz, drudzy lepiej strzelają) oraz Kosmiczni Marines Chaosu (o wiele bardziej wymagający przeciwnicy niż kultyści). Reguły sterujące poczynaniami renegatów są łatwe do opanowania, a przy tym całkiem fajnie pomyślane, dzięki czemu ich działania w obliczu zagrożenia z jednej strony nie są całkowicie przypadkowe i bezsensowne, z drugiej jednak nie wszystkie ich zachowania Assassini są w stanie przewidzieć. Jak to działa? Każdy znajdujący się na planszy renegat zawsze jest w jednym z trzech stanów: on patrol (nieświadomy obecności wroga w pobliżu, spokojnie patroluje okolicę), on alert (usłyszał, zobaczył lub wziął już udział w walce, świadomy obecności wroga i zaangażowany w walkę), ewentualnie stunned (zaskoczony bądź oszołomiony, nie zdolny do podjęcia akcji, ale już w następnej turze automatycznie przejdzie w stan on alert).

IMG_2673IMG_2680Modele w trybie on patrol kursują po planszy według naniesionych na niej oznaczeń (idą przed siebie do chwili gdy natrafią na pole, na którym rzut kostką decyduje, czy model postanowił zawrócić, skręcić itp). Assassini oczywiście robią co w ich mocy, by ich rywale zostali wyeliminowani, zanim uświadomią sobie zbliżające się niebezpieczeństwo, ale nie zawsze się to udaje. Gdy renegat zobaczy bądź usłyszy w pobliżu odgłosy walki, sposób jego działania natychmiast bezpowrotnie ulega zmianie. Zaalarmowany model konsekwentnie zmierza w kierunku najbliższego przeciwnika i gdy to możliwe przeprowadza bezpośredni lub dystansowy atak. Pojedynczy renegat nie stanowi dla jakiego nie bądź Assassina zagrożenia, ale gdy zbiegnie się ich z okolicy większa grupa, wówczas zaczyna być niebezpiecznie. Assassini mają po dwa punkty wytrzymałości, poza tym dość łatwo się leczą, ale gdy w jednej fazie Chaosu nieprzyjaciel ma okazję do przeprowadzenia dużej liczby ataków, kilka nieszczęśliwych wyników na kostkach może bardzo skomplikować sytuację. Dodatkowo, renegaci dysponują regułami reakcji w fazie Assassinów, a co za tym idzie, nie można zupełnie beztrosko wchodzić w ich pole widzenia. Skoro już o polu widzenia mowa, w Assassinorum jest ono bardzo nietypowe na tle innych gier, w których biega się figurkami po siatce kwadratowych pól. Mamy tzw facing, czyli istotne jest w którą stronę figurka jest obrócona, zaś jej pole widzenia rząd pól w linii prostej w kierunku zwrotu figurki, oraz pola z nimi sąsiadujące na lewo i prawo. Na otwartej przestrzeni działałoby to kompletnie bez sensu, ale w tak gęstej plątaninie ciasnych korytarzy, jaką ma plansza Assassinorum trzeba przyznać że takie nietypowe reguły zdają egzamin.

IMG_2674Taktycznych opcji w Assassinorum: Execution Force nie brakuje: ważne jest zajmowanie korzystnych pozycji, unikanie pola widzenia rywali, rozważne zużywanie taktyk i szacowanie ryzyka przy przyjmowanych atakach. Towarzyszy temu wszystkiemu pokaźna liczba rzutów kostkami, które decydują o powodzeniu wielu akcji, rola losowego czynnika jest tutaj oczywiście odczuwalna.

IMG_2675Tak naprawdę jednak, eliminowanie niezliczonych zastępów renegatów jest koniecznością na drodze do celu, a nie celem samym w sobie. Jak już wspominałem, Assassinorum: Execution Force to w znacznej mierze wyścig z czasem, kolejne tury mijają nieubłaganie i finał mrocznego rytuału Draska jest coraz bliższy, a droga do Świątyni Cieni początkowo nie jest znana. Z tego powodu Assassini zwykle nie walczą ramię w ramię, lecz podążają w różnych kierunkach by jak najszybciej odnaleźć punkt teleportacyjny oraz miejsce jego aktywacji. Tutaj prosto i bardzo fajnie funkcjonują reguły odkrywania nowych pomieszczeń, dzięki czemu zazwyczaj Teleportarium odnalezione zostaje dość szybko, ale Control Bank znacznie później, a to sprawia że często dwukrotnie trzeba się przebiec przez pół planszy, nim uda nam się przenieść do Świątyni celem wzięcia udziału w finałowej batalii.

IMG_2676Mechanika Assassinorum: Execution Force działa naprawdę nieźle. Jest tu sporo losowości, nie brak także taktycznych wyborów i nieoczekiwanych zwrotów dzięki kartom Zdarzeń. Potrzebna jest współpraca, szczególnie w sytuacji gdy jeden z kompanów jest bardziej osaczony przez nieprzyjaciół niż cała reszta. Z jednej strony często działa się tu w oddaleniu od kompanów, z drugiej jednak czasem trzeba zawrócić by kogoś wspomóc. Poziom trudności wyzwania jest średni, doświadczona ekipa poradzi sobie raczej bez problemów o ile kostki nie będą wyprawiały cudów. Instrukcja zawiera kilka sugestii jak ewentualnie w prosty sposób można sobie poprzeczkę podnieść – służą temu tzw Osiągnięcia, czyli lista dodatkowych wymagań dla Assassinów, których spełnienie jest konieczne by cieszyć się zwycięstwem. Wyzwania te nie są jednak w stanie pozbawić Assassinorum: Execution Force jej największego mankamentu, jakim niewątpliwie jest powtarzalność rozgrywek. Nie ma tu żadnych misji, cel jest zawsze ten sam, zawsze tak samo wygląda plansza (jeśli nie liczyć losowanych kafelków pomieszczeń w z góry ustalonych miejscach), podobny też pozostaje schemat działania grupy na drodze do celu. Wszystko to sprawia, że po kilku rozgrywkach trzeba sobie od Execution Force zrobić dłuższą przerwę, by po jakimś czasie z nieudawaną chęcią do niej wrócić.  Ogromna szkoda, bo grę można było urozmaicić naprawdę niewielkim wysiłkiem i kosztem. Gdyby chociażby te cztery moduły planszy zrobić dwustronne, żeby układ korytarzy Astropathic Sanctum w poszczególnych partiach był inny – gra natychmiast sporo by zyskała. Tak niestety mamy tytuł, do którego przylgnie łatka gry niedorównującej innym tytułom tego wydawcy (które nafaszerowano odmiennymi misjami), a w dodatku gry o zdecydowanie zawyżonej cenie, biorąc pod uwagę liczbę komponentów. W tym kontekście sama, całkiem niezła mechanika Assassinorum nie będzie w stanie się wybronić, a gra pozostanie godną polecenia jedynie tym najwierniejszym koneserom planszówek Games Workshop w uniwersum Warhammera 40k.

IMG_2677FAJNIE, ŻE:

  • gra jest świetnie wydana
  • zgrabnie połączono proste reguły z satysfakcjonującą mnogością zdolności specjalnych
  • bez zarzutu działa losowy mechanizm sterujący poczynaniami przeciwników
  • zadbano o fajny klimat i dość obszerny materiał źródłowy o występujących w grze postaciach

NIEFAJNIE, ŻE:

  • zawarte w zestawie figurki to stare, a w niektórych przypadkach bardzo stare wzory z bitewniaka
  • relacja ceny do zawartości pudełka jest niekorzystnaIMG_2678
  • rozgrywki są niestety dość mocno powtarzalne (czego można było uniknąć niewielkim wysiłkiem i kosztem)
  • brakuje jakichkolwiek reguł skalujących rozgrywkę
  • wydawca konsekwentnie produkuje karty w dziwacznym rozmiarze

KUP, JEŚLI:

  • lubisz planszówki Games Workshop z ich losowymi mechanikami, mrocznym klimatem i świetną jakością komponentów
  • chcesz poszerzyć kolekcję gier w uniwersum Warhammera 40k o lekką, taktyczną grę kooperacyjnąIMG_2679

NIE KUPUJ, JEŚLI:

  • oczekujesz tytułu równie grywalnego i wartego swej ceny, jak pozostałe planszówki GW z ostatnich lat
  • nie interesuje Cię klimat i temat tej gry, ani figurki, tylko szukasz nowatorskiej gry kooperacyjnej
  • nie lubisz grubo przepłacać

Wydawca: Games Workshop

Liczba graczy: 1-4

Rok wydania: 2015

Cena w chwili premiery: ok. 290-340 PLN

Zależność językowa: W grze występuje sporo tekstu na kartach. Z racji w pełni kooperacyjnej rozgrywki wystarczy, by jeden z uczestników znał angielski. 

Zobacz także:

Ilustracja do tekstu pochodzi z okładki gry Assassinorum: Execution Force. (C) Games Workshop

2 thoughts on “Assassinorum: Execution Force – recenzja

  1. Dobrze kminisz 😉 (jeśli nie liczyć pojedynczych misji solo w starterach do bitewniaków, w Dark Vengeance np taka była jeśli mnie pamięć nie myli, ale to bardziej tutorial niż coś na dłuższą metę grywalnego).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *